JOD

sowka
Posty: 1722
Rejestracja: 25 maja 2016, 22:36

Re: JOD

Postautor: sowka » 21 lut 2021, 13:41

Bow1 pisze:
sowka pisze:Boguś czy wg Ciebie Analiza pierwiastkowa włosów jest dobrym badaniem?
co sądzisz?
Jeżeli badania są wiarygodne to oczywiście można taką analizę wykonać. Jest jednak pewna wada tego badania otóż zabrakło bardzo ważnych wyników możliwe że najważniejszych, zabrakło obciążenia halogenkami, które są obecnie największym problemem....

Wiem własnie brak ...ale jest przynajmniej oznaczany poziom Jodu i jesli jest niski to zapewne w jego miejsce siedzą inne halogenki

natomiast firma biomol oznacza tylko
24 biopierwiastki: wapń, sód, potas, fosfor, cynk, magnez, żelazo, miedź, molibden, kobalt, chrom, lit, stront, nikiel, mangan, selen, wanad, bor, bar, siarka,srebro, krzem, jod, cyna
oraz 5 pierwiastków toksycznych: arsen, rtęć, glin, kadm, ołów.
https://www.biomol.pl/28539-analiza-pie ... -zdrowotny
brak poziomu jodu
sowka
Posty: 1722
Rejestracja: 25 maja 2016, 22:36

Re: JOD

Postautor: sowka » 21 lut 2021, 13:47

Czy jod szkodzi w Hashimoto? |
Obalamy mity dietetyczne
Ajwendieta Dietetyka Kliniczna
https://www.youtube.com/watch?v=mGfT6gz-fxw
sowka
Posty: 1722
Rejestracja: 25 maja 2016, 22:36

Re: JOD

Postautor: sowka » 21 lut 2021, 13:53

Niedobór jodu również przyspiesza niedobór żelaza i odwrotnie. Oba często idą w parze.
Objawy to zmęczenie, apatia, wypadanie włosów, łamliwe włosy, zaburzenia cyklu miesiączkowego, depresja, zaburzenia żołądkowo-jelitowe; wszystko to może być wynikiem niedoboru jodu.
sowka
Posty: 1722
Rejestracja: 25 maja 2016, 22:36

Re: JOD

Postautor: sowka » 21 lut 2021, 14:19

Drugie 'ja," które boli
film krótkometrażowy, o niedoczynności tarczycy
https://www.youtube.com/watch?v=dQjtacjUAYE
sowka
Posty: 1722
Rejestracja: 25 maja 2016, 22:36

Re: JOD

Postautor: sowka » 02 mar 2021, 16:18

Wielka debata o jodzie – Sally Fallon Morell
https://pubmedinfo.org/2016/08/19/wielk ... yn-lugola/
cyt.
Często zapomina się o tym, że wiele czynników we współczesnej diecie wpływa negatywnie na pracę tarczycy i zwiększa nasze zapotrzebowanie na jod – nie tylko ekspozycja na halogeny takie jak fluor, chlor i brom, ale także niedobory w witaminie A, B6, selenie i magnezie.
Zmniejszona ekspozycja na halogeny i obfite zażywanie tych kluczowych składników zmniejsza nasze zapotrzebowanie na jod.
Awatar użytkownika
Bow1
Specjalista
Posty: 381
Rejestracja: 30 kwie 2016, 3:14
Lokalizacja: Jezioro Dadaj

Re: JOD

Postautor: Bow1 » 07 mar 2021, 11:58

Bez zapoznania się z opisanym poniżej problemem nie masz szans na prawdziwe, pełne zdrowie.
Dr Jerzy Jaśkowski
... Niemcy podawali fluor w obozach koncentracyjnych i obozach pracy przymusowej. Celem było stłamszenie woli więźniów. Fluor jest pierwiastkiem tej samej grupy, co brom, podawany w wojsku w celach sedatywnych- uspokajających.
Fluor spełnia tę rolę lepiej, ponieważ jest bezwonny i bez smaku, łatwiej, więc może być ukryty w wodzie.Wojsko USA stworzyło specjalny program “F", który miał ocenić odlegle skutki oddziaływania fluoru na ludzi. Zdawano sobie sprawę z negatywnej reakcji opinii społecznej na takie eksperymenty.

Wydano więc, np. w szpitalach weteranów, rozkaz, aby w przypadku wykonywania na chorych eksperymentów, opisywać je jako obserwacje rannych. (Podobnie postępowali Sowieci wydając zakaz uwidaczniania w kartach chorobowych faktu uczestnictwa w akcji ratunkowej po katastrofie w Czarnobylu w 1986 roku.)[2]

Zawrotna, błyskawiczna historia fluoru rozpoczęła się wkrótce po podpisaniu transkontynentalnego porozumienia pomiędzy koncernem niemieckim IG Farben, a korporacjami amerykańskimi takimi jak H. Ford i American Standard Oil-ROCKEFELLER, w 1928 roku.

Już na początku lat 30-tych ponad 100 amerykańskich firm dołączyło do listy współpracowników nowo powstałego giganta, zwanego American IG Farben. W skład zarządu tej korporacji międzykontynentalnej wchodzili m.in. - Edsel Bryant Ford - “Ford Motor Company”, Chas E. Mitchell - prezes banku Rockefellera - “City of New York”, Walter Teagle - prezes “Standard Oil New York”, Paul Wartburg - przewodniczący “Rezerwy Federalnej” i jego brat Max (twórca Lenina-Goldmana i rewolucji w Rosji, szef policji w Cesarstwie Niemieckim).

W 1939 roku dołączył do kooperacji główny producent aluminium ALCOA-Amerykańskie Przedsiębiorstwo Aluminiowe, należące do rodziny Mellonów, Colgate, Kellogg i Dupont.

Na marginesie chciałbym dodać, że protoplasta tego rodu – pan Pierre Samuel du Pont de Nemours - zaczynał karierę jako reformator oświaty w latach 70 - tych XVIII wieku. Był on także zasłużonym dla Polski. Rozpoczął reformy oświaty od Francji, przed rewolucją 1789 roku. Następnie kontynuował reformy oświaty w Polsce, pod szyldem księdza Konarskiego, co zakończyło się zamachem stanu w 1792 r. pod nazwą Konstytucji 3 Maja.

Du Point skończył na reformie oświaty w USA - u gen. Washingtona. Te wybitne zdolności edukacyjne zaowocowały otrzymaniem monopolu na handel prochem dla armii amerykańskiej.[3]

Sprowadzeni niemieccy chemicy do USA, wtajemniczyli Charlesa Eliota Perkinsa - eksperta rządu USA w program realizowany na zlecenie armii niemieckiej. Program polegał na dodawaniu fluorku sodu do wody, w takim stężeniu, aby więzień był “głupi i potulny” (Stephen 1995).

Podobnie postępowali Sowieci podając fluorek sodu do wody w lagrach. Niemcy wiedzieli, że fluoryzacja powoduje uszkodzenia mózgu. Konsekwencją tego uszkodzenia jest ograniczenie możliwości samoobrony i człowiek staje się bardziej potulnym w stosunku do “rządzących”.
Połowa pochłoniętego fluoru z dziennej porcji się kumuluje w organizmie.

Program był tak obiecujący, że zainteresowało się nim CIA włączając do programu prania mózgów zwanego MK - ultra.[4]

"Prawdziwym celem fluoryzacji wody jest zapanowanie nad ludźmi, ich kontrola i całkowite ubezwłasnowolnienie".[5] Charles Eliot Perkins

Dentystyczny mit o tym, że fluor zapobiega próchnicy powstał w 1939 roku, kiedy to “naukowiec” Gerald J. Cox, pracujący dla największego producenta aluminium - ALCOA, "odkrył", że fluor zmniejsza ubytki w zębach.

W 1947 roku pracownik Alcoa - Oscar R. Ewing został mianowany szefem Federalnej Agencji Bezpieczeństwa odpowiedzialnym za Publiczną Służbę Zdrowia - PHS. W okresie od 1947 do 1950 roku, aż w 87 miastach wprowadzono dodawanie fluorku do wody.

W ten sposób jeszcze przed opracowaniem wyników testów działania fluoru na organizm człowieka, wprowadzono go do powszechnego użytku. “Edukacja” społeczeństwa, a przede wszystkim wprowadzanie w błąd służby zdrowia, było opłacane z funduszy korporacji aluminium, korporacji nawozów sztucznych i przemysłu zbrojeniowego, szukających zbytu dla swoich odpadów. Wmówienie społeczeństwu o rzekomych korzyściach spożywania fluoru przynosiło przemysłowi dodatkowe olbrzymie zyski.[6]

W ten prosty sposób fluor, produkt odpadowy i wysoce toksyczny, stał się niemal z dnia na dzień poszukiwanym surowcem, aktywnym składnikiem pestycydów, fungicydów, środków znieczulających, leków psychiatrycznych i dermatologicznych, wszelkich płukanek do zębów, past. Fluor znajduje się w takich preparatach medycznych jak: Valium, Rohypnol, produkowanych przez F. Hoffmann-La Roche AG (IG FARBEN).[7]

Fluor jest stosowany także w takich lekach jak: Atorwastatyna, Deksametaziol, Ezetymib, Nebiwolol, Riluzol, Sparfloksacyna, Triamcinolon.Taki sposób zagospodarowania tego odpadu przyniósł przemysłowi dodatkowe miliardy zysku.

Dr Edward Bernays, finansowany przez korporacje aluminiowe, aby przekonać opinię publiczną rozpoczął kampanię oszustwa (engineering of consent.) Mottem działania Bernaysa było:"każdy pomysł zostanie zaakceptowany przez społeczeństwo o ile lekarze go wprowadzą."
Edward Bernays- 22.XI1891 - 09.III.1995r. wprowadzał w życie idee swego wuja Zygmunta Freuda

Odkrycie toksyczności fluoru jest trudne, ponieważ uszkadza cały szereg narządów od mózgu, poprzez kości, trzustkę (cukrzyca), wątrobę, układ hormonalny i immunologiczny. Przenikając przez łożysko ciężarnych kobiet powoduje nieobliczalne szkody w płodzie.

"Każda osoba pijąca sztucznie fluorowaną wodę przez okres ponad roku, nigdy nie będzie tą samą osobą fizycznie i psychicznie”- Charles E.Perkins [8]

Dzięki wpływom wojskowych, realizujących “Projekt Manhattan” zlecono Uniwersytetowi w Rochester w ramach programu “F", badanie mieszkańców miasteczka Newburgh. W miasteczku tym, bez wiedzy mieszkańców podawano fluor do wody pitnej. Badania były sponsorowane przez Komisję Energii Atomowej.[9]

Fluor powoduje niżej wymienione uszkodzenia organizmu człowieka:

1. zaburza syntezę kolagenu, prowadząc do rozpadu kolagenu w kościach, mięśniach, płucach, nerkach, ścięgnach,
2. wyczerpuje rezerwy energii i zmniejsza zdolność krwinek białych do fagocytozy. Nawet stężenie poniżej 1ppm, może poważnie obniżyć zdolność białych krwinek do niszczenia czynników chorobotwórczych,
3. fluor powoduje dezorientację układu odpornościowego, skutkuje to atakiem własnych komórek na tkanki i zwiększa wskaźnik wzrostu guza w raku,
4. fluor hamuje powstawanie przeciwciał we krwi,
5. fluor obniża aktywność tarczycy,
6. fluor jest konkurentem dla magnezu. Powoduje to zaburzenia pracy ok 300 enzymów,
7. fluor promuje rozwój raka kości,
8. fluor powoduje przedwczesne starzenie się ludzkiego organizmu,
9. fluor jest szczególnie niebezpieczny w rozwoju dzieci,
10.fluor powoduje większe spustoszenie w organizmie, wnikając poprzez układ oddechowy,
11.fluorki są stosowane jako protoplazmatyczne trucizny np. do zabijania gryzoni,
12.fluorki nie mają żadnego wpływu na próchnicę zębów u ludzi.

Badania wykonane przez Amerykański Narodowy Instytut Stomatologiczny udowodniły, że fluorkowanie wody nie ma ŻADNEGO znaczenia na powstawanie próchnicy u dzieci. W ramach programu przebadano ponad 40 000 dzieci z regionów z fluorkowaniem wody i z niskim poziomem fluoru w wodzie, nie znajdując żadnej różnicy w występowaniu próchnicy u dzieci.
Nawet UNICEF w 1999 roku podał, że rządy państw nie były wystarczająco informowane o tym, jak bardzo trującą substancją jest fluor szczególnie, dla dzieci.

Już w latach 60-tych z fluorowania wody wycofały się takie kraje jak Szwecja i Dania. W latach 70-tych ubiegłego wieku wycofały się z fluoryzowania wody Niemcy i Holandia. Także Francja, Austria, Norwegia i Belgia nie fluoryzują wody.

Pomimo faktu, że wiedza ta jest znana od 20-30 lat, w Polsce nadal przeprowadza się fluoryzację zębów u dzieci.

Zezwolono nawet na prowadzenie fluoryzacji bez zgody rodziców, tylko i wyłącznie za zgodą dyrekcji szkoły. Samorządy reprezentują niestety tak niski poziom informacji, że za nowy telewizor w szkole gotowe są na każdą durnotę.

W województwie pomorskim szeroko zakrojone badania nad toksycznym działaniem fluoru prowadzono od 1994 roku. Niestety były wojewoda M. Płażyński, 1990-1996, wstrzymał finansowanie badań w chwili, kiedy okazało się, że jedynym emiterem fluoru są Gdańskie Zakłady Nawozów Fosforowych usadowione w centrum miasta. Zakłady te od 1983 roku działały bez zezwolenia.

Także następni wojewodowie: Henryk Wojciechowski (1996-1997), Tomasz Sowiński (1998-2001), J. Kurylczyk (2001-2004), Cezary Dąbrowski (2004-2006), nie podjęli akcji badania dzieci pod kątem zatrucia fluorem.

W publikacji Badania wykonywane na zlecenie GZNF przez prof. J. Krechniaka i prof. B. Klepacką – Adamkiewicz wykazywały ( wersja w języku polskim) brak oddziaływania fluoru, a w wersji angielskiej masowe występowanie fluorozy w badanym regionie. Prof. B. Klepacka-Adamkiewicz awansowała na pełnomocnika prezydenta do spraw fluoryzacji.

Sanepid, jak również Wydziały Ochrony Środowiska nie ostrzegały społeczeństwa o przekroczeniu norm skażenia fluorem. W jednej z dzielnic Gdańska, notowano w powietrzu 200 krotne przekroczenie dopuszczalnej wartości. Pomimo wielokrotnych apeli środowisk naukowych o wprowadzenie zakazu sprzedaży past z fluorem w regionie, administracja, zarówno samorządowa jak i rządowa uchylała się od podjęcia decyzji.

Jedyny zakład w Pomorskiem Gdańskie Zakłady Nawozów Fosforowych emitujący toksyczny fluor na teren całej gdańskiej aglomeracji

Wykonane już w latach 1964-1967 przez prof. Fryderyka Pautscha z AMG i jego zespół badania wykazały teratogenne, rakotwórcze i mutagenne działanie fosfogipsów -wiceprzewodniczący (1967–1968) Międzynarodowej Komisji Oceanograficznej UNESCO. [10]
Powtórzone przez zespół J. Jaśkowskiego w latach 1995-2000r., badania ponad 2000 dzieci i mieszkańców zagrożonych dzielnic potwierdziły wszystkie elementy działania fluoru na ludzi, wymienione powyżej. W okresie ok. 25 lat działania GZNF umieralność na raka, w rejonie składowiska odpadów niebezpiecznych “Wiślinka”, wzrosła z 11% w latach 60-tych, do 45% w latach 90-tych.[11]

Prowadzona w tym okresie ( od 1994 do 2004r) przez sędziego Miastkowskiego, sprawa w Sądzie Gospodarczym w Gdańsku o zaniechanie skażenia środowiska przez GZNF, zakończyła się po 10 latach oddaleniem powództwa. Ciekawostką jest fakt, że 15 lat wcześniej ten sam sąd, ale inny sędzia, jeszcze w stanie wojennym, uznał szkodliwość działalności zakładu.

Nawet ówczesny wojewoda gen. Cygan, wydając w 1982 roku, zezwolenie na podwyższenie wysokości składowiska odpadów niebezpiecznych napisał, że generalnie zakład nie ma prawa działać ale otrzymał polecenie z Ministerstwa, zmuszające do wydania zgody.

Sędzia sądu Apelacyjnego, sprowadzony z Elbląga - J. Machoj (sygn.akt IACa312/06), odrzucił apelację w 2008 roku. W celu uwiarygodnienia sprawy powołał dodatkowych biegłych z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w osobach: prof. prof. Bolesław Bieniek, Zdzisław Ciećko, Jerzy Czapla i dr Zbigniew Brudziński, którzy jak to zeznali do akt, nigdy nie badali wcześniej fluorozy, co zresztą było wyraźnie widoczne w czasie przesłuchania.

Doszło nawet do fałszowania protokołu z wizji lokalnej i badań.
Udowodniono, że pomimo, iż badań nie przeprowadzono, wyniki badań znalazły się w aktach sprawy. Gdańska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa.

Wojewódzki inspektor Ochrony Środowiska, p. Halina Czarnecka, a uprzednio dyr. Wydziału Urzędu Wojewódzkiego skutecznie blokowała wszelkie negatywne dla GZNF posunięcia. Nawet w momencie przerwania wałów ochronnych i dostania się wieluset tysięcy metrów sześciennych zatrutej wody do Wisły, nie podjęła żadnych działań.
Widoczne chmury pyłu z hałdy odpadów niebezpiecznych w Wiślince zasypujące teren, aż do odległego o 30 km, w linii prostej Elbląga. Dla Urzędu Wojewódzkiego, ani dla sądu zdjęcia te, nie były dowodem, że hałda pyli.

W tym samym czasie Raport Greenpeace dotyczący Gdańskich Zakładów Nawozów Fosforowych nosił nazwę, cyt.:”CICHY ZABÓJCA”.

W wymienionym okresie zachorowalność na raka w regionie pomorskim, wzrosła z ok. 3000 przypadków rocznie do ponad 17 000. Liczba zgonów na raka potroiła się z ok. 1500 do ponad 5000. Finanse natomiast jakimi dysponuje NFZ na leczenie nowotworów w regionie, tj. ok 70 milionów złotych, wystarczają na leczenie co 200- go chorego. Powoduje to legalną, lecz ukrytą eutanazję.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że wszelkie próby zamknięcia truciciela odbijają urzędnicy wydziału “Ochrony Środowiska” twierdzeniem cyt.:“nie zabija się kury która znosi złote jaja”.

Świadomość szkodliwego działania fluoru jest zadziwiająco MAŁA w Polsce!
Powodem jest brak informacji. Czasopisma medyczne unikają tego tematu. Publikują raczej reklamówki koncernów farmaceutycznych oraz lobby przemysłowego dysponującego grantami dla wyższych uczelni. Także w podobny sposób postępuje Urząd Wojewódzki, dofinansowując badania pod kątem swojej polityki regionalnej.

Duże przedsiębiorstwa dbają o to by ich byli pracownicy zostawali zatrudnieni w odpowiednich urzędach. Podobnie jak to ostatnio robi koncern Monsanto w stosunku do wyższych uczelni USA, o czym szeroko donosiła prasa.

Na żadnej z konferencji pediatrycznych w minionym okresie 20 lat nie poruszano sprawy trucia dzieci fluorem np. z powodu przymusowej fluoryzacji czy też pastami do zębów zawierającymi fluor.

Podobnie Towarzystwo Diabetologiczne podając gwałtowny wzrost cukrzycy, szczególnie u młodocianych, w ogóle nie odnosi się do fluoryzacji. Największy wzrost zachorowań na cukrzycę w Polsce, szczególnie u młodocianych notuje się w województwie pomorskim.

Niniejszy artykuł jest próbą informacji społeczeństwa o szkodliwości fluoru. Wszyscy od ponad 30 lat doświadczamy NA SOBIE jego skutków w mniejszym lub większym stopniu. Potwierdzają to także wielokrotnie przeprowadzane badania. Wpływ szkodliwych substancji na środowisko w którym żyjemy, jest niemal zabójczy.

Mimo tego, nie można wyegzekwować jego ograniczenia, - ani drogą ustawodawczą, ani sądową, ani poprzez publikacje w czasopismach fachowych.

Pozostaje więc szeroko zakrojona akcja informacyjna – przekazywana drogą internetową – dopóki można jeszcze to uczynić.

P.S.
Najnowsze doniesienie "Rynek Zdrowia" z 30 maja 2012roku[12]:
"w szpitalach województwa pomorskiego lekarze zgłaszają braki dwóch leków stosowanych w hematologii: alkeranu i leukeranu. Zapasy produktów kończą się, a szpitale mają problem z zaopatrzeniem"
A to dopiero maj, co będzie do końca roku?

Podsumowanie:
Fluor jest bardziej trujący aniżeli ołów. Jego koncentracja w wodzie nie powinna przekraczać 0.5ppm. Polska norma podaje 1.5 mg/l ale w temperaturze 18C. W UE taka wartość może być akceptowana w temperaturze 10C.

Polska norma nie uwzględnia metody pomiaru!
Roztwór fluorku potasu o stężeniu 0.45ppm wystarczy do znacznego spowolnienie reakcji sensorycznych i umysłowych.Do tej pory nie uwzględnia się sumy fluorków ze wszystkich źródeł, a przede wszystkim z powietrza.
Dobrze się bawię.
Awatar użytkownika
Bow1
Specjalista
Posty: 381
Rejestracja: 30 kwie 2016, 3:14
Lokalizacja: Jezioro Dadaj

Re: JOD

Postautor: Bow1 » 07 mar 2021, 11:59

Jak sądzicie?
Dlaczego w filmach pochodzących z wielkich wytwórni zachodnich aktorzy po myciu zębów pastą nie wypłukują ust wodą?
Chodzi o wtłoczenie w nasze głowy, wyrobienie u nas takiego nawyku.
W jakim celu? To proste, chodzi o fluor z pasty.

Fluor jest jednym z głównych składników leków psychotropowych. Wzmacnia ich działanie. Gdy do popularnego leku uspokajającego Valium dodano fluor, powstał środek o silniejszym działaniu, Rohypnol. Inny, niezwykle silny środek uspokajający z fluorem, Stelazinum, jest używany w domach opieki społecznej i w szpitalach psychia­trycznych na całym świecie.
Międzynarodowy Uniwersytet na Florydzie opublikował raport, w którym stwierdzono, że roztwór fluorku potasu o stężeniu 0,45 ppm wystarczy, by znacznie spowolnić nasze reakcje sensoryczne i umysłowe.

Wszyscy wiemy, do czego używa się fluoru - od lat 50. XX wieku jest cudownym składnikiem past do zębów, dzięki któremu możemy rzadziej chodzić do dentysty. Fluor dodaje się też do wody w kranach, by chronił zęby. Taka jest wersja oficjalna. A jak jest naprawdę?

Po pierwsza - fluor w pastach do zębów chroni zęby u ludzi jedynie do 20. roku życia. l to jedynie wtedy, gdy się go nie przedawku­je. Faktycznie - potrafi wzmocnić szkliwo zę­bów, ale zażywany w zbyt wielkich dawkach może jednocześnie spowodować wiele cho­rób somatycznych i psychicznych.

Słynne akcje fluoryzowania zębów uczniów szkół podstawowych zaowocowały w Wielkiej Brytanii serią procesów sądowych. Okazało się, że u wielu dzieci doszło do przebarwień szkliwa, zęby stały się łamliwe i chropowate. W1996 ro­ku 10-letni Kevin otrzymał 1000 funtów odszko­dowania od koncernu Colgate Palmolive. zna­nego producenta pasty do zębów. U chłopca stwierdzono fluorozę, czyli zatrucie fluorem.

A czy fluor naprawdę w znacznym stopniu chroni zęby dzieci przed próchnicą? Eksperty­za przeprowadzona na zlecenie Amerykańskie­go Instytutu Badań Stomatologicznych wyka­zała, że właściwie nie ma różnicy między liczbą ubytków w zębach dzieci mieszkających na te­renach objętych fluoryzacją i na nieobjętych.

Gorszy od ołowiu

Niewielu ludzi wie, że fluor tak naprawdę jest trucizną. Często też jest głównym składnikiem leków psychotropowych, a także... trutek na insekty. Opublikowane niedawno badania wykazały, że fluor dodawany do wody może spowodować poważne zaburzenia genetyczne, odwapnienie kości, raka. Jest gorszy od ołowiu! A w Polsce, innych krajach byłego bloku komunistycznego oraz m.in. w Wielkiej Brytanii wodę się od lat fluoryzuje. Wiele krajów demokratycznych nie wprowa­dziło jednak tego zwyczaju. Dlaczego?

Otóż nikt nigdy nie przeprowadził szczegółowych badań nad skutkami długotrwałego zażywania fluoru.

Owszem, mówi się oficjalnie, że fluor jest bezpieczny, o ile nie przekracza się pewnej ustalonej dawki. Ale jeśli ludzie piją dużo wo­dy z kranu (nawet przegotowanej), często my­ją zęby pastą z fluorem (a niezwykle trudno jest kupić inną), to jak mogą być pewni, że wielokrotnie nie przekraczają takiej dawki? Podobnie jest z aspartamem, słynnym słodzi­kiem bez kalorii. Jest bezpieczny, gdy spoży­wamy go w niewielkich ilościach. Tyle tylko, że tak wiele różnych artykułów spożywczych go zawiera: soki, wody gazowane, witaminy, cu­kierki itp. Można się nim nafaszerować po dziurki w nosie, a producenci rozłożą ręce i powiedzą: przecież zawartość aspartamu w naszym produkcie jest dopuszczalna i bez­pieczna!

Rodzi się pytanie: skoro tak wielu uznanych naukowców od dziesięcioleci próbuje zainte­resować władze szkodliwością fluoru, to dla­czego nikt nic nie robi? Kiedy nie wiadomo, o co chodzi, zazwyczaj chodzi o pieniądze, i być może władzę nad ludźmi.


Totalitarna kontrola umysłów

Od początku XX wieku wiedziano, że podawanie ludziom niewielkich dawek fluoru sprawia, że są bardziej ulegli i podatni na manipulacje. Gdy więc podczas II wojny światowej hitlerowcy szukali sposobu, by otumanić więźniów obozów koncentracyjnych, zaczęli podawać im duże dawki fluoru w wodzie pitnej. Produkcję fluoru zlecili koncernowi I.G.Farben z Frankfurtu.

Po zakończeniu wojny do Niemiec przyle­ciał wysłannik rządu USA, Charles Eiliot Perkins, chemik, który miał przyjrzeć się hitlerowskim metodom kontroli umysłów. Odnalazł on dokumenty stwierdzające, że zanim wybuchła wojna niemiecko-radziecka w 1941 roku, oba totalitarne reżimy wymieniały się informacjami na temat sposobu panowania nad masami. "Bolszewicy uznali dodawanie leków do wody jako idealny sposób na skomunizowanie świa­ta" - napisał w raporcie. Fluor, nadawał się do tego celu znakomicie - nie dość, że wywoływał w umysłach pożądane reakcje, to jeszcze można było uzasadnić jego użycie tym, że chroni zęby. Z trucizny zrobiono lekarstwo.

Ale to sami Amerykanie rozpropagowali cudowne właściwości fluoru. Fabryki koncer­nu I.G.Farben jako jedyne nie były bombardowane przez aliantów - pewnie dlatego, że wielu amerykańskich biznesmenów ulokowa­ło tam duże pieniądze, m.in. rodzina Mellonów. Po wojnie Mellonowie założyli Amery­kańskie Przedsiębiorstwo Aluminiowe (ALCOA) - a fluor jest toksycznym odpadem przy produkcji aluminium. Coś z nim trzeba było zrobić. ALCOA oraz inne zakłady produ­kujące fluor sfinansowały badania, z których wynikało, że małe ilości fluoru nie są szkodli­we dla zdrowia. W raporcie całkowicie pomi­nięto szkodliwe skutki oddziaływania tej substancji na organizm i mózg ludzki. Natomiast podkreślono zbawienny wpływ na zęby.

W latach 40. XX wieku w kilku miastach USA rozpoczęto fluoryzację wody, a kilka firm za­częło dodawać tę substancję do past do zę­bów, i lawina się potoczyła...

Podziel sie tym artykułem ze znajomymi. :)

Wielkie kłamstwo - Wpływ propagandy fluorku na nasze życie

Leonard Hardy

ORYGINALNE WYDANIE W "NATURAL HEALING TODAY"
ROK 6 WIOSNA 2002

W niemieckim magazynie Stern ukazał się w 1978 r. ilustrowany zdjęciami reportaż z tureckiej wioski Kizilcaoern.
“Dzieci, młode dziewczęta, a nawet jedyny w tej wiosce koń, wszyscy mają brązowe zęby – pisał Stern. – Trzydziestoletni mężczyźni z przygarbionymi plecami snują się z trudem po ulicy, pomagając sobie laskami. Kobiety w czwartym miesiącu ciąży rodzą martwe dzieci. Czterdziestolatki wyglądają jak starcy...
Zarówno mężczyźni jak i kobiety cierpią tutaj na przedwczesne starzenie się. W okresie między trzydziestym i czterdziestym rokiem życia na ich twarzach pojawiają się zmarszczki, mięśnie stają się znacznie słabsze i zaczynają się trudności z chodzeniem”.
Tutejszy dentysta jako pierwszy zaczął podejrzewać zatrucie. Powiadomił o tym Klinikę Uniwersytecką w Eskisehir, a wszczęte przez nią badania wykazały, że wszyscy mieszkańcy wioski cierpią na choroby kości: zgrubienie kostek, sztywność stawów, nadmierną produkcję tkanki kostnej. Stern kontynuuje:
“Dr Yusuf C. Ozkan oraz jego współpracownicy z Katedry Medycyny Uniwersytetu Eskisehir podejrzewają, że wszystkie te cierpienia powoduje wysoka zawartość fluorku w tutejszej wodzie...W sąsiednich wioskach, gdzie woda pitna pochodzi z innego źródła, ogólny stan zdrowia jest normalny. Lekarze twierdzą, że zawartość fluorku w wodzie wynosi 5.4 ppm”. (ppm = parts per million oznacza, że na milion jednostek wody przypada jednostka fluorku, co równa się 1 miligram/litr)

Identyczne zjawiska zaobserwował w pewnej wiosce na Sycylii dr Frada z Uniwersytetu w Palermo. Przyczyny tego dopatrywał się on w zawartości fluorku, rzędu 5 ppm (5 mg/litr), w miejscowej wodzie.
W niektórych regionach Indii i Chin, gdzie również obserwuje się naturalną wysoką zawartość fluorku w wodzie, mieszkańcy cierpią na fluorozę, choroby reumatyczne; przedwcześnie występuje u nich uwiąd starczy i umierają przed osiągnięciem 50 roku życia. Gdy ktoś upadnie, jego kości pękają, jakby były ze szkła.
W każdej encyklopedii znajdziemy informację, że fluor i jego związki (fluorki) są wyjątkowo toksyczne i można się nimi zajmować tylko z największą ostrożnością. Wyraz “trucizna” znajdziemy też na opakowaniu past do zębów (na pudełku, nie na tubce), gdyż na podstawie przepisu z 1997 r. obowiązkowe są etykietki z ostrzeżeniem:
„Jeśli przypadkowo połknie się więcej pasty niż porcja używana do mycia zębów, należy natychmiast zwrócić się o pomoc medyczną lub skontaktować się z ośrodkiem toksykologii”.
Rozpoczynając nasze rozważania musimy zdawać sobie sprawę, że bezdyskusyjnym faktem chemicznym i biologicznym jest to, iż fluor to niebezpieczna trucizna.

Propaganda: „Fluorek jest bezpieczny i skuteczny”

Oczywiście w Ameryce wiemy o fluorku coś innego. Wszyscy są tu święcie przekonani, że fluorek odgrywa ważną rolę w zapobieganiu próchnicy zębów, zwłaszcza u dzieci, oraz że jest on bezpieczny i skuteczny. Gdyby tak nie było, z pewnością nie byłby systematycznie dodawany do wody pitnej i pasty do zębów. Taka jest znana strona fluorku, o której ciągle się mówi. Jednak jego druga strona, pomijana całkowitym milczeniem, to fakt, że fluorek jest jedną z najsilniejszych trucizn na świecie i stwierdzono, że może on powodować choroby układu kostnego, raka, zgony niemowląt, uszkodzenie mózgu, przedwczesne starzenie i wiele innych problemów.
W naszym artykule staramy się przedstawić, jak w minionych sześćdziesięciu latach będący trucizną fluorek zmienił się stopniowo w substancję chroniącą zęby; później poznamy tych, którzy ciągną korzyści z propagowania fluorku i dowiemy się, jaki wpływ wywiera na nas systematyczna konsumpcja tego „bezpiecznego i skutecznego”, trującego środka i dlaczego to wszystko się dzieje. (Informacje te są bardziej zdumiewające niż ktokolwiek by oczekiwał.)
Dlaczego jest ważne, żeby to wiedzieć? Ponieważ w Ameryce, w przeciętnym supermarkecie lub „drugstore” można dostać wyłącznie fluorkowaną pastę do zębów i codziennie 160 milionów Amerykanów pije fluorkowaną wodę z kranu. Fluorek znajdziemy w napojach orzeźwiających, piwie i artykułach spożywczych. Poza tym fluorek, będąc jedną z najbardziej rozpowszechnionych substancji zanieczyszczających środowisko, występuje w naturalnych zbiornikach wodnych, glebie i powietrzu. Tak więc prawdopodobieństwo tego, że człowiek nie konsumuje fluorku, równa się zeru. Zarazem ciągle przybywa naukowych dowodów na zagrożenia płynące z tej konsumpcji. Oznacza to, że możemy stać się ofiarą szkodliwego oddziaływania fluorku, nie mając o tym najmniejszego pojęcia.

Historia fluorku przebiega dwoma drogami. Pierwszą może poznać każdy, kto zada sobie trudu, by zdobyć najważniejsze fakty. Druga jest już znacznie mniej dostępna, gdyż nią kroczą ci, którzy są osobiście zainteresowani w używaniu przez ludność fluorku. A teraz, w bardzo skróconej formie – mimo że artykuł nasz wydaje się długi – przyjrzyjmy się, w chronologicznym porządku, obu historycznym drogom fluorku

Kiedy fluorek uchodził jeszcze za truciznę

Fluoroza jest powszechnie znanym zjawiskiem występującym wtedy, gdy w organizmie gromadzi się zbyt dużo fluorku. W łagodnych przypadkach powoduje to pojawianie się plam na zębach, w poważniejszych – szkliwo ciemnieje i odłamuje się. W USA wiadomo od 1916 r., że fluorek wywołuje to zjawisko. W związku z tym, w okresie od 1931 do 1939 roku, Amerykańska Służba Zdrowia Publicznego (U.S. Public Health Service) i Amerykański Związek Dentystów (American Dental Association) domagały się usunięcia fluorku z wody w takich miejscowościach, gdzie występuje on jako naturalne lub przemysłowe zanieczyszczenie środowiska.

Przy łagodniejszej postaci fluorozy na zębach pojawiają się białe plamy. W poważniejszych przypadkach, jak na powyższym zdjęciu, szkliwo zębów odpada i zęby się psują. Fluoroza jest procesem nieodwracalnym, dlatego jedynym sposobem uratowania chorego zęba jest założenie koronki. Fluoroza to nie problem „kosmetyczny” lecz choroba, gdyż dotknięte nią zęby wskazują też na stan kości danej osoby. W łagodniejszej postaci fluoroza może wystąpić nawet u 80% dzieci w regionach, gdzie fluorkuje się wodę, ale takie nasilenie choroby może mieć miejsce i w innych okolicach, gdzie zbyt wiele fluoru dostaje się do organizmu nie z wody, lecz z innych źródeł (pasty do zębów, żywność, zanieczyszczenia środowiska).

Dr H. Trendley Dean z Amerykańskiej Służby Zdrowia Publicznego w 1931 r. zainicjował badania w skali krajowej, które wykazały, że w miarę jak zwiększa się ilość fluorku w wodzie, wzrasta występowanie fluorozy wśród jej konsumentów. Przy końcu lat 30-ych Dean twierdził, że 1 ppm (1 mg/litr) to zawartość fluorku w wodzie, która wywołuje minimalną fluorozę, podczas gdy zmniejsza stopień występowania próchnicy zębów.
W 1939 r. Gerald Cox, biochemik z Mellon Institute, wystąpił z tezą, że jeśli fluorek w określonej ilości jest szkodliwy, to prawdopodobnie w mniejszej ilości jest on pożyteczny. W rok później dr Cox został członkiem Komisji d/s Żywności i Odżywiania przy Krajowej Radzie Badań Naukowych i zaczął aktywnie nawoływać do fluorkowania wody.

Innym gorliwym propagatorem fluorku był prawnik i wysokiej rangi polityk Oscar Ewing, który jako szef, od 1947 roku, Służby Zdrowia Publicznego korzystał z każdej okazji, by przysłużyć się sprawie fluoryzacji. Pod jego kierownictwem w ciągu trzech lat zaczęto wprowadzać fluorek do wody w niemal stu miastach.
Innym znanym promotorem tej sprawy był kierownik Wydziału Toksykologii Fluorku Uniwersytetu Rochester, dr Harold C. Hodge. Jego zadaniem stało się zaprojektowanie fluorkowania wody w mieście Newburgh w stanie New York oraz zbadanie jego wpływu na tutejszych mieszkańców,
Dzisiaj dodaje się fluorek, w ilości 1 – 4 ppm, do wody pitnej dwóch trzecich ludności USA, a więc do większości wodociągów miejskich. Ten wielki eksperyment rozpoczął się 1 stycznia 1945 r. w Grand Rapids w stanie Michigan, mimo że nieco wcześniej wypowiedziały się o tym negatywnie zarówno Pismo Amerykańskiego Towarzystwa Lekarskiego, jak i Pismo Amerykańskiego Związku Dentystów.

18 września 1943 r. w artykule “Chroniczne zatrucie fluorem”, opublikowanym w Piśmie Amerykańskiego Towarzystwa Lekarskiego stwierdza się: „Fluorki są powszechnymi toksynami protoplazmowymi zmieniającymi przepuszczalność błony komórkowej poprzez powstrzymywanie pewnych enzymów. Źródłem fluorkowego zatrucia może być woda pitna zawierająca 1 ppm lub więcej fluorku, związki fluoru w płynach owadobójczych...” Zauważmy, że na rok przed wprowadzeniem fluorkowania wody zawartość 1 ppm uchodziła jeszcze za toksyczną.

W numerze z października 1944 r Pisma Amerykańskiego Związku Dentystów stwierdza się:


„Fluorek sodu jest wysoce trującą substancją i jeśli jego stosowanie w bezpiecznej koncentracji i pod ścisłym nadzorem kompetentnego personelu może być pozytywne terapeutycznie, w innych warunkach może być on zdecydowanie szkodliwy... Dobrze wiemy, że używanie wody pitnej zawierającej zaledwie 1.2 – 1.3 fluorku może powodować takie zaburzenia rozwojowe kości, jak ich stwardnienie, spondyloza i marmurowatość, jak również wole i nie możemy ryzykować wywoływania tak poważnych systemowych schorzeń poprzez budzące dziś wątpliwości postępowanie mające zapobiegać zniekształcaniu zębów u dzieci...”.

W 1945 r., już po rozpoczęciu eksperymentu w Grand Rapids, jeden z głównych inspektorów FDA (Agencja ds. Żywności i Leków) odkrył, że w pewnym browarze w Massachusetts dodaje się fluorku do piwa. Właściciela browaru natychmiast aresztowano i postawiono przed sądem pod zarzutem zatruwania piwa. Zgodnie z aktem oskarżenia, w piwie „odkryto szkodliwą truciznę, fluorek, który zgodnie z obowiązującym przepisem (Section 301a of the Food, Drug and Cosmetic Act) był niebezpieczny...” Stwierdzono, że fluorek został dodany w ilości 0.5 ppm. Tak więc w 1945 r., zdaniem federalnej agencji FDA, fluorek był jeszcze trucizną, nawet było go o połowę mniej niż wcześniej, 1 stycznia, zaczęto dodawać do wody w Grand Rapids. Nawiasem mówiąc, piwiarnia musiała zapłacić grzywnę, a jej szefa skazano na pół roku więzienia plus trzy lata w zawieszeniu.

Mimo to wielki eksperyment rozpoczął się w Grand Rapids, pod kierownictwem wspomnianego już dr H. Trendleya Deana. Pierwotnie planowano, że przez 10 lat będzie się dodawać fluorku do wody w Grand Rapids, a po dziesięciu latach porówna się stan zdrowotny tutejszej ludności ze stanem zdrowia mieszkańców miasta Muskegon, gdzie nie byłoby fluorku w wodzie. Jednak od pierwotnego planu odstąpiono, gdyż w 1947 r. zaczęto fluorkować wodę także w Muskegon, zamykając w ten sposób drogę do zebrania naukowych danych odnośnie bezpieczeństwa i efektywności eksperymentu.

W 1946 r. wprowadzono fluorek w sześciu innych wielkich miastach amerykańskich.
W 1947 r., po mianowaniu Oscara Ewinga szefem Federalnej Agencji Bezpieczeństwa – której podlegała Amerykańska Służba Zdrowia Publicznego – program fluorkowania ruszył naprzód pełną parą i w ciągu następnych trzech lat zaczęto pompować fluorek do wody w 87 kolejnych miastach.
W 1950 r. U.S. Dispensatory (książka – komentarz do farmakopei), 24. wydanie, na str. 1456 tak określa fluorki:

“Silne trucizny dla wszystkich żywych tkanek, jako że powodują strącanie wapnia. Wywołują spadek ciśnienia krwi, zaburzenia oddychania oraz ogólny paraliż. Długotrwała konsumpcja dawek mniejszych niż śmiertelne permanentnie hamuje wzrost...używanie środków do czyszczenia zębów oraz leków wewnętrznych zawierających fluorek nie jest uzasadnione.”

W następnych wydaniach U.S. Dispensatory redaktorzy usunęli cały powyższy fragment. Dlaczego?
W 1950 r. Amerykańska Służba Zdrowia Publicznego, pod kierownictwem Oscara Ewinga, oficjalnie i otwarcie poparła fluorkowanie wody pitnej w USA. W tym samym roku Fundacja Badań Naukowych Cukru, zrzeszająca 130 przedsiębiorstw, przyznała, że cukier jest jedną z głównych przyczyn próchnicy zębów. Fundacja udzieliła dotacji pieniężnych Katedrze Żywienia Uniwersytetu Harvarda na „rozwiązanie problemu próchnicy zębów bez ograniczania spożycia cukru”. Pod wpływem tych dotacji uniwersytet zalecił fluorkowanie wody. Dwie placówki najbardziej popierające fluorek, Uczelnia Dentystyczna Harvarda i Uniwersytet Rochester, otrzymały od przemysłu cukrowniczego wysokie dotacje na badania fluorku.
W 1952 r. Pismo Amerykańskiego Związku Dentystów poleciło wszystkim dentystom, by nie dzielili się z pacjentami swymi osobistymi opiniami na temat fluorku.
W 1952 r. rozpoczęto dodawanie fluorku do miejskiej wody w San Francisco, Pittsburgu i szeregu innych, dużych i małych miast. 29 listopada 1960 r. asfalt na ulicy o szerokości 15 metrów zapadł się na długości 60 metrów po tym, jak pękła prawie nowa, główna rura wodociągowa. Laboratoryjne badania wykazały, że rurę zniszczyły związki fluoru. Stwierdzono na niej fluorek o koncentracji 22,000 ppm. Gazeta Pittsburg Press z 15 października 1967 r. doniosła, że 98% zamieszkałych w Pittsburgu dzieci w wieku 13 – 15 lat ma krzywe zęby.
W 1954 r. Christian Science Monitor zwrócił się do 81 laureatów Nagrody Nobla, uczonych reprezentujących chemię, medycynę i biologię, by przedstawili swe opinie na temat fluorkowania wody pitnej. 79% owych ekspertów nie poparło tej sprawy, mimo twierdzeń propagatorów fluoryzacji, że popierają ją wszyscy znani uczeni.
W 1955 r. rozpoczęto sprzedaż past do zębów z fluorkiem, zaopatrzonych w ostrzeżenie, że „fluorkowanej pasty do zębów nie należy używać w miejscowościach, gdzie fluorku dodaje się do wody”. Po dwóch latach ostrzeżenie to zostało usunięte.

Fluorek staje się pożyteczną odżywką

W 1956 r. Pismo Amerykańskiego Związku Dentystów opublikowało, „przeznaczone do powszechnego użytku”, rezultaty eksperymentu w Newburghu, zgodnie z którymi fluorek w niskiej koncentracji miał być bezpieczny dla amerykańskich obywateli. Biologiczny dowód pochodził od dr Hodge’a z Uniwersytetu Rochester.
W 1957 r. wytwórnia aluminium ALCOA poinformowała, że sprzedaje fluorek sodu różnym miejscowościom w celu fluorkowania ich wody.
W kwietniu 1958 r. Związek Amerykańskich Lekarzy i Chirurgów, zrzeszający ponad 15 tysięcy członków, podjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec fluorkowania: ”Związek potępia wprowadzanie do publicznych wodociągów wszelkich materiałów, których celem jest wywieranie wpływu na fizyczne lub umysłowe funkcjonowanie konsumentów.”
Również w 1958 r. znany genetyk H.J. Muller wykazał, że fluorki powodują zasadnicze szkody, gdy dostawszy się do komórki naruszają jej układ genetyczny.(1)

W 1961 r. Sąd Najwyższy w Szwecji uznał fluorkowanie za sprzeczne z prawem.


W 1964 r. fluorkowanie zostało zakazane w Danii. Periodyk Brytyjskich Dentystów podał wyniki czteroletnich badań obejmujących 1,000 dzieci: Nie stwierdzono żadnych istotnych różnic, jeśli chodzi o nasilenie próchnicy zębów, między dziećmi używającymi fluorkowanej pasty do zębów oraz tymi, które myły zęby pastą bez fluorku. Badania przeprowadzili profesorowie uniwersytetu całkowicie niezależni od przemysłu artykułów dentystycznych i fluorkowych, zaś uzyskane dane opracowali statystycy niezależni od profesorów, w przeciwieństwie do badań wykonanych w USA, w które zawsze, pośrednio lub bezpośrednio, zaangażowane były owe gałęzie przemysłu.
W 1971 r. Niemcy zabroniły fluoryzacji. 18 listopada tegoż roku szwedzki parlament unieważnił, uznaną wcześniej za nielegalną, ustawę o fluoryzacji stwierdzając:
”Po prostu nie istnieje prawdziwy dowód na poparcie szeroko rozpowszechnianych twierdzeń propagatorów fluorkowania”.

W 1973 r. Holandia zabroniła fluoryzacji wody.
W 1977 r. Podkomisja Kongresowa ds. Stosunków Międzyrządowych zorganizowała dwa pełne przesłuchania kongresowe poświęcone sprawie fluorku. W trakcie przesłuchań wykazano, że „naukowe usiłowania” propagatorów fluoryzacji oparte są na oszustwie oraz że przeprowadzone badania naukowe nie pozostawiają żadnych wątpliwości, iż fluorkowanie prowadzi co roku w USA do ponad 10,000 zgonów z powodu raka.

W 1978 r. naukowcy z Pomorskiej Akademii Medycznej w Polsce stwierdzili, że fluorki powodują genetyczne szkody w komórkach ludzkiej krwi. W tym samym roku w Pensylwanii został wygrany proces sądowy, w ramach którego dowiedziono szkodliwości fluoryzacji i w rezultacie została ona zakazana. Wzbudziło to zaniepokojenie propagatorów fluorkowania, w imieniu których Amerykański Związek Dentystów wydał w następnym roku tzw. biały dokument, w którym przeciwników fluoryzacji nazwano “nie doinformowanymi quasi-ekspertami, którzy nie mają żadnych kwalifikacji, by mogli się odważyć mówić o takich naukowych tematach jak fluoryzacja i których motywy są absolutnie egoistyczne”. Poza tym Związek jeszcze raz opowiedział się za “wpływającymi na całe życie zaletami fluoryzacji”.
20 stycznia 1979 r. w New York Times ukazał się następujący artykuł (fragment): „Ława przysięgłych Sądu Najwyższego Stanu Nowy Jork przyznał rodzicom trzyletniego chłopca z Brooklynu odszkodowanie w wysokości 750,000 dolarów. Chłopczyk w czasie swej pierwszej w życiu wizyty u dentysty, w miejskiej przychodni dentystycznej, otrzymał śmiertelną dawkę fluorku, następnie niemal przez pięć godzin nikt się nim nie zajął w poczekalni przychodni dziecięcej oraz w Szpitalu Brookdale, mimo że jego matka błagała o pomoc. Chłopczyk popadł w śpiączkę i zmarł.”

W artykule podano, że dentysta nie stwierdził u chłopca próchnicy zębów, przekazał go więc asystentce. Ta posmarowała zęby dziecka fluorkowym żelem, ale „zapomniała” mu powiedzieć, by wypluł wszystko po wypłukaniu ust. Dziecko jednak wszystko połknęło i po pięciu godzinach, wijąc się z bólu, zmarło. (Dzieci do szóstego roku życia nie potrafią w zasadzie odpowiednio kontrolować refleksów przełykania.)
W tym samym roku Terry Leder stwierdziła na piśmie, że w 1969 r. pracowała jako asystentka pewnego dentysty, który polecił wykonać zabieg z fluorkiem u małego dziecka, które natychmiast dostało konwulsji i zmarło. Zdaniem Terry Leder fluorkowy żel – mający przyjemny smak, żeby dzieci nie protestowały - zawiera 10,000 ppm fluorku i jest pozostawiany na zębach przez około pięć minut. Przed końcem tegoż roku w Melbourne, w Australii zmarło inne dziecko po połknięciu sześciu tabletek z fluorkiem.
W 1981 r. w japońskiej Akademii Dentystycznej Kanagawa, dr K. Ishida przeprowadził badania, które wykazały, że już w ilości 1 ppm (tyle co najmniej dodaje się do wody w Ameryce) fluorek zakłóca w organizmie wytwarzanie kolagenu. (Kolagen, jedno z najważniejszych i najobficiej występujących w organizmie białek, stanowi jeden z głównych składników skóry, ścięgien, mięśni, chrząstki, kości i zębów.) Powoduje on rozkład kolagenu, osteoporozę, raka kości, łamliwość kości i zębów, a także niszczy tkanki łączne, które utrzymują nasze organy w odpowiedniej pozycji.
W 1986 r. Ośrodek Toksykologii Rocky Mountain poinformował o 87 przypadkach zatrucia fluorkiem. Zmarło trzynastomiesięczne niemowlę. Fluorek sodu (znajdujący się także w pastach do zębów) jest najczęstszą przyczyną ostrych zatruć u dzieci powodowanych jedną substancją.
30 marca 1989 r. Kalifornijski Urząd Służby Zdrowia doniósł, że w butelkowanej wodzie o nazwie Niagara znaleziono 450 ppm fluorku. Kierownik urzędu, Kenneth Kizer ostrzegł ludność, że picie tej wody grozi śmiercią.
21 lipca 1990 r. Chuck Filippini zabrał swą ośmioletnią córeczkę do dentysty, gdzie wykonano u niej zabieg z użyciem fluorku. Po dwóch godzinach dziecko się rozchorowało, a po trzech dniach zmarło. W tym samym roku Amerykański Związek Dentystów opublikował komunikat prasowy, zgodnie z którym „fluoryzacja wody pitnej jest najbezpieczniejszą, najskuteczniejszą i najbardziej oszczędną metodą służby zdrowia zwalczającą próchnicę zębów”.

Więcej przypadków raka, - niższy poziom inteligencji

W 1991 r. Krajowy Instytut Onkologii podjął badania mieszkańców USA odnośnie zachorowań na raka mogących mieć powiązanie z fluorkiem. Stwierdzono “wzrost zachorowań na raka kości i stawów we wszystkich grupach wiekowych, głównie w związku z tendencją wzrostową w grupie wiekowej poniżej 20 lat, w powiatach fluorkowanych, w przeciwieństwie do powiatów nie fluorkowanych…”. Instytut Onkologii opracował szczegółowe rozprawy dotyczące wielu powiatów stanów Washington i Iowa. Stwierdzono, że

“ograniczając się do wskaźników procentowych dla grupy wiekowej poniżej 20 lat, w grupie tej, u przedstawicieli obu płci, zachorowalność na raka kości i stawów w okresie od 1973 – 80 do 1981 – 87 wzrosła o 47% we fluorkowanych regionach Washington i Iowa i spadła o 34% w regionach nie fluorkowanych. W grupie mężczyzn w wieku poniżej 20 lat zachorowalność na raka kości wzrosła o 70% w regionach fluorkowanych i spadła o 4% w nie fluorkowanych”. (2)

Jak wynika z danych stanowych, w 1992 r. 144 miliony Amerykanów spożywały fluorek w wodzie. (Dziś już 160 milionów.) W tym samym roku Michael Perrone z ramienia władz ustawodawczych New Jersey zwrócił się do FDA o dane dotyczące bezpieczeństwa i efektywności sprzedawanych w sklepach tabletek i kropli z fluorkiem. Po sześciu miesiącach FDA wreszcie przyznała, że nie posiada danych wskazujących na to, iż fluorkowe tabletki i krople są bezpieczne i skuteczne.
W 1995 r. chińscy uczeni przeprowadzili badania poziomu inteligencji 907 dzieci w wieku 8 - 13 lat w powiązaniu z występującą wśród nich fluorozą zębów. Naukowcy stwierdzili, że “iloraz inteligencji dzieci żyjących w regionach ze średnim lub poważnym rozpowszechnieniem fluorozy był niższy niż dzieci zamieszkujących regiony, gdzie fluorozy nie stwierdzono lub jest ona rzadka. Wygląda na to, że fluorek wpływa negatywnie na rozwój inteligencji.” (3)
2 stycznia 1997 r. związek zawodowy reprezentujący 1500 naukowców, inżynierów, prawników i innych specjalistów z Agencji Ochrony Środowiska (EPA) wystąpił z następującym oświadczeniem: „Dowody zbadane przez naszych członków w ciągu ostatnich 11 lat, w tym epidemiologiczne badania zwierząt i ludzi, wskazują na przyczynowe powiązanie między fluorkiem/fluorkowaniem, a rakiem, szkodami genetycznymi i neurologicznymi oraz chorobami kości. W tym samym roku FDA wydała rozporządzenie dotyczące etykietek na pastach do zębów, zgodnie z którym należy na nich umieszczać następujące ostrzeżenie: „Jeśli przypadkowo połknie się więcej pasty niż porcja używana do mycia zębów, należy natychmiast zwrócić się o pomoc medyczną lub skontaktować się z ośrodkiem toksykologii”. Zdaniem Amerykańskiego Związku Dentystów nowe “ostrzeżenie wymagane przez FDA na fluorkowych pastach do zębów może niepotrzebnie przestraszyć rodziców i dzieci, a poza tym taka etykietka znacznie wyolbrzymia dowiedzione lub możliwe zagrożenie ze strony fluorkowych past do zębów”.

W 1999 r. jeden z najwybitniejszych propagatorów fluorku, kierownik Wydziału Prewencji Dentystycznej Uniwersytetu w Toronto, prezes Kanadyjskiego Towarzystwa Badań Dentystycznych, dr Hardy Limeback w ramach dramatycznego zwrotu przeprosił swój wydział i studentów za dotychczasowe popieranie fluorkowania. W wywiadzie udzielonym 5 grudnia 1999 r. pismu The Tribune w Arizonie stwierdził: “Występując jako szef wydziału prewencji dentystycznej powiedziałem, że nieświadomie wprowadziłem w błąd moich kolegów i studentów. W ciągu minionych 15 lat odmawiałem przestudiowania toksykologicznych informacji dostępnych dla każdego. Zatruwanie naszych dzieci było jak najdalsze od moich intencji”. Zdaniem dr Limebacka “dzieci poniżej trzech lat nigdy nie powinny używać pasty do zębów z fluorkiem. Natomiast do odżywek dla niemowląt nigdy, w żadnych warunkach, nie wolno dodawać (fluorkowanej) wody z kranu w Toronto! Nigdy!” W decyzji dr Limebacka odegrał rolę eksperyment z udziałem dwóch największych miast w Kanadzie. ”Tutaj, w Toronto – powiedział on – od 36 lat dodajemy fluorku do wody. Mimo to w Vancouver, gdzie nigdy nie było fluoryzacji, próchnica zębów jest mniej rozpowszechniona niż w Toronto!”

29 czerwca 2000 r. Amerykański Związek Dentystów (ADA) wydał oświadczenie odnośnie efektywności i bezpieczeństwa fluoryzacji wody: „Od przeszło 40 lat Amerykański Związek Dentystów popiera fluoryzację publicznych zasobów wody jako bezpieczną i skuteczną w zapobieganiu próchnicy zębów... Niestety, mimo przytłaczających dowodów bezpieczeństwa i efektywności fluoryzacji, ponad 100 milionów Amerykanów ciągle jeszcze nie może korzystać z fluorkowanej wody. ADA, wspólnie ze stanowymi i lokalnymi organizacjami dentystów, kontynuuje współpracę z federalnymi, stanowymi i lokalnymi agencjami w celu zwiększenia liczby miejscowości ciągnących korzyści z fluorkowania publicznych zasobów wody”.
*
Widzimy więc, jak w rzeczywistości skomplikowana i pełna sprzeczności może być pozornie prosta i niemal dla wszystkich ewidentna sprawa, taka jak używanie fluorku. Jednak to co dotychczas opisaliśmy jest tylko wstępem i w porównaniu z ciągiem dalszym okaże się czymś zupełnie błahym. Wiemy już, że używanie fluorku nie jest bezpieczne, ale czy jest efektywne? A jeśli się okaże, że nie jest on efektywny – i nie jest bezpieczny -, to w takim razie czego szuka w naszej wodzie, w naszych pastach do zębów i w naszych organizmach? Odpowiedź na to pytanie jest tak zdumiewająca, że nigdy bym w to nie uwierzył, gdybym nie zobaczył dowodów na własne oczy.
Dobrze się bawię.
Awatar użytkownika
Paula
Posty: 729
Rejestracja: 19 lis 2018, 14:23

Re: JOD

Postautor: Paula » 07 mar 2021, 12:23

Odnośnie powyższych informacji...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
"W końcu wszystko będzie dobrze. Jeżeli nie jest dobrze, to jeszcze nie koniec."
Awatar użytkownika
Bow1
Specjalista
Posty: 381
Rejestracja: 30 kwie 2016, 3:14
Lokalizacja: Jezioro Dadaj

Re: JOD

Postautor: Bow1 » 09 mar 2021, 21:46

Warto posłuchać. Ciekawe informacje na temat diagnozowania i leczenia tarczycy w tym chorób "nieuleczalnych"
https://www.youtube.com/watch?v=DXGr8BSpFAI
mam tylko kilka drobnych uwag. Reszta się zgadza.
Nie wymieniono boru jako niezbędnego minerału przy regeneracji tarczycy.
Nie wspomniano o tym, że te 20% wit D3 hydrofilnej której nie suplementujemy, a która jest niezbędna nie musi pochodzić ze słońca. Organizm taka formę D3 wyprodukuje jeżeli ma do dyspozycji bor.
Przypomnę jeszcze, że jodu potrzebują wszystkie komórki naszego ciała i w związku z tym po rozpoczęciu suplementacji płynu Lugola rośnie zapotrzebowanie na symportery sodowo-jodowe (transportery jodu bo jod jak i inne substancje transportowany jest przy pomocy odpowiednich globulin), które zostaną wyprodukowane w wystarczającej ilości tylko wówczs gdy TSH będzie odpowiednio wysokie. Im większe braki jodu tym bardziej podskoczy TSH.
Dobrze się bawię.

Wróć do „Medycyna komplementara/ Biologia/ Biochemia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości