Felietony Moniki Żabickiej ukazują się regularnie w Pułtuskiej Gazecie Powiatowej w cyklu "Odrobinę nieba".
Jakiś czas temu natrafiłam w internecie na zdanie, „Owca boi się wilka, a to pasterz ją zjada”. Coś w tym jest, nieprawdaż? Natrafiłam również na zdjęcie, na którym była owca bardzo porośnięta wełną. Owca ta uciekła od pasterza i przeżyła.
Wilk, który ją zaatakował, nie był wstanie jej ugryźć, z powodu grubości wełny, jaką obrosła. Hasła i zdjęcia do nich dołączone można by rzec, że dość abstrakcyjne, ale zaczęłam się nad tym zastanawiać. Doszłam do wniosku, że nie sposób przeoczyć analogii. Jesteśmy jak te owce, które straszy się wilkiem. Zagania się nas do coraz mniejszej zagrody, pod przykrywką bezpieczeństwa, ale czy aby na pewno chodzi w tym wszystkim o nasze bezpieczeństwo? A może chodzi o to, aby pasterz miał większą i lepszą kontrolę? Aby miał zabezpieczenie ekonomiczne dla siebie i swojej rodziny na przyszłość? Nie wiem jak Państwo, ale ja wolę być najczarniejszym baranem, niż potulną owieczką. Wolę być baranem, który zaryzykuje, niż owieczką, która boi się wilka. Nie chcę być owcą, która będzie żyć w wiecznym strachu. W przekonaniu, że gdzieś czai się zło. Bo ile zła na świecie, tyle jest i możliwości. Czy widzimy problemy, czy możliwości, zależy od naszego myślenia, naszego postrzegania rzeczywistości. Może owca bezpieczna w zagrodzie pożyje dłużej niż baran hasający po łąkach, ale czyje życie będzie lepsze? Czy te dłuższe w strachu, czy te krótsze w radości i ekscytacji? Co to za życie? Życie w strachu. W strachu przed możliwościami, przed wolnością. Owca spędzi całe życie w strachu przed wilkiem, w fałszywym przekonaniu, że pasterz się o nią troszczy, dba o jej dobro, a w efekcie końcowym skończy na jego stole. Uśmierci ją ten, który budował zaufanie, zbudował iluzję troski i opieki. Czy dłuższe życie w najgorszych warunkach jest lepsze od najkrótszego życia, ale przeżytego tak jak się chciało? W wolności realizowania siebie tak jak się chce. Nie można zapomnieć o tym, iż zdarzają się brutalne praktyki związane z hodowlą zwierząt. Podczas czynności golenia owce są często ranione. Nie wspominając o tym, że wśród pasterzy zdarzają się sadyści.
Niestety, wizja sielskiego obrazka owieczek beztrosko pasących się na górskich halach pod okiem troskliwego pasterza, już dawno minęła. Po co chodzić na łąki, skoro wszystko można dzisiaj zrobić pod jednym dachem. Nieekonomiczne jest takie wypasanie owiec. Potrzeba czasu, zaangażowania, wysiłku i troski. Zarobić jak najwięcej przy jak najmniejszym koszcie i wysiłku.
Może jeszcze należy zadać w tym wszystkim pytanie, czy mimo wszystko owca zdolna jest do życia na wolności. W końcu w naszym pojęciu funkcjonuje jako zwierzę hodowlane. Nie pamiętamy już o tym, że kiedyś był to dziki wolno żyjący zwierz, który został udomowiony przez człowieka. Owca dzisiaj już nie wie co to wolność, nie wie, jak żyli jej przodkowie.
Owca, która uciekła od pasterza na wolności, usamodzielniła się, nauczyła się jak żyć, nabrała doświadczenia. Obrosła w wełnę, która obroniła ją przed wilkiem. Ta sama wełna latem mogła sprzyjać nieprzegrzewaniu, a zimą chroniła przed zamarznięciem. Owca nie potrzebowała pasterza, gdyż radziła sobie sama. W zasadzie można by rzec, że w jakiś sposób bez pasterza owca się rozwinęła.
Benjamin Franklin powiedział: „Gdy dla tymczasowego bezpieczeństwa zrezygnujemy z podstawowych wolności, nie będziemy mieli ani jednego, ani drugiego”. Czyż nie mamy właśnie z tym do czynienia? Oddajemy swoją wolność kawałek po kawałku. Najgorsze jest to, że nawet tego nie dostrzegamy. Uwierzyliśmy w wizję bezpieczeństwa, jaka została stworzona. Możemy myśleć, że pewne rzeczy nas nie dotyczą, bo obostrzenia, które stopniowo są narzucane, dotyczą innych grup społecznych. Możemy myśleć, że jest to tylko czasowe, że kiedyś wszystko wróci do normalności. Ale czy aby na pewno? Przodkami dzisiejszej owcy hodowlanej jest owca dziko żyjąca. Czy owca hodowlana pamięta o tym, że jej przodkowie żyli na wolności?
Po internecie „lata” jeszcze jeden obrazek, na którym jeden człowiek do drugiego mówi: „Możesz wszystko”.
W odpowiedzi słyszy: „Weź mnie nie strasz”. W tym również coś jest, nieprawdaż?
Nie bójmy się. Nie bójmy się możliwości. Nie bójmy się wolności.
Na koniec mam pytanie - kim Państwo chcą być? Owcą żyjącą na wolności, czy baraniną na stole pasterza?